pier-ni-ku, pier-ni-kuuuuuuu, cze-muś się nie uuuuuuuuu-pieeeekł (na meldodię "Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił") idealnie pasuje do wczorajszych wydarzeń, których opisywać nie będę, bo się okaże, że w ogóle nie umiem gotowac i piec poza tym - hmm..... mialam być dzisiaj w czarnym kocie, ale dla zainteresowanych jest informacja, że mnie raczej jednak w nim nie będzie, gdyż nieco zmieniłam plany (i tu informacja dla marty k. - nie wybieram się nigdzie z żadnym 19-nasto latkiem jakby co;)) zastanawiam się co by tu jeszcze napisać, ale jak zwykle w takim momencie nic mo mądrego do główki nie napływa. Jednym słowem potrzebuję dopływu jakiejś świeżej krwi, która być może pobudzi mnie do pracy (albo po prostu bedzie dobrze smakować) ostatnio ogladałam film "królowa potępionych". powiedzieliby krytycy, że film jak film, ale mnie się on spodobał (głównie przez główną rolę męską wampira Lestata, w którego wcielił się Stuart Towdsen). innym filmem, który mi się podobał, wyłączając te, które są wymienione w liście, był "rock star" (głowna rola meska mark whalberg). film interesujący, ale nie radze oglądac w towarzystwie rodziców mimo wszystko... jeżeli ktoś ma jakieś propozycje tytułów filmów, które moglyby mnie interesować - chętnie isę dowiem. a pofilozofuję znowu innym razem - przeciez jakoś muszę sie wymygać od pisania o rzeczach ważnych, dopóki nie będę wiedziała, kto czyta moje notki... a kto chce mnie spotkać, niech poczeka, aż zapadnie ciemnośći nawiedze go w piękna księżycową noc...
Dodaj komentarz