moda na litwę, odcinek 3 - jak obiecałam...
Komentarze: 4
przedwczoraj jak wszystkim wiadomo był koniec roku szkolnego. dzień wcześniej nasza klasa przygotowywała przedstawienie na zakończenie roku dla gimnazjum spotrowego - ciekawie wypadło - zwłaszcza sceny z lutego (Dejwid i Kamila :)), a także maj... no i gratulacje dla naszego sloneczka, czyli Natalii, za to, jak wspaniale wczuwała się w rolę, mając tekturowe słoneczko na głowie i wssspaniale nią trzepiąc. po calej imprezie w czwartek, dowiedzieliśmy się, że mamy to samo wystawić następnego dnia :/... nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że miała to robić IIc. następnego dnia (piątek) przyszliśmy o 8.30 do szkoły, żeby wszystko przygotować i oczywiście musieliśy oglądać wqrwione miny IIc. nie wiem, komu się podobaly scenki, a komu nie i niewiele mnie to szczerze mówiąc obchodzi. miałam II średnią w szkole (5,23) - to tak na marginesie. po wszystkim udaliśy się do Spichlerza, gdzie zarezerwowaliśmy sobie calą górę (zebrało się około 20 osób, oprócz coniektórych, którzy nas mówiąc wprost olewają od jakiegoś czasu i nie będe tu rzucac nazwiskami, bo i tak wszyscy wiedzą). wypiłyśmy sobie troszkę %, byo nam wesoło, ale jazdy na szczęście nie miałyśmy. najlepszym motywem było to, jak jakiś stary zboczenias przysłał dla kamili piwo (które zresztą wypiłyśmy beata i ja). później udałam się do mojej kochanej babci (oczywiście po drodze spotkałam kogoś, kogo spotkac nie chciałam), żeby się pochwalić świadectwem. w domu byłam tak koło 14. nic więcej ciekawego się nie działo.
w sobotę moi rodzice wybyli na wesele, od którego ja sie zręcznie wykręciłam... o 15 przyszła do mnie drt i wypiłyśmy sobie szampana (którego drt umiejętnie otworzyłą, wystrzelając korkiem przez okno...). miałyśmy doby humorek i postanowiłyśmy sobie wyjść. najpierw przeszłyśmy się na amfi, ale była jakaś impreza plenerowa typu biesiada z disco polo... :/... udalyśmy się więc do City Pizza na kanapkę jarosza... następnie wstąpiłyśmy do kota, ale że nie było naszego ulubionego barmana :(... zagralyśmy chyba 3 razy w bilarda i wyszło na to, że jeżeli ja chcę dobrze grać, to musze być dziabnięta, natomiast jeżeli drt chce wygrywać to musi być całkiem trzeźwa... tak więc udało mi się wygrać (ale to dzięki mojej nauczycielce - dtr :*).posiedzialyśy trochę, bo strasznie chciało mi się spać...
teraz jest chyba niedziela... jutro jadę do torunia, no a o 17 na koncercik na amfi... to tyle na dziś
Dodaj komentarz