tuszu łzoodpornego potrzeba pilna
Komentarze: 6
to teraz już wiem, że w moim nie za dobrym stanie psychicznym nie powinnam chodzić na imprezy... żeby nie psuć nikomu zabawy... Kamylko, jeżeli to kiedyś przeczytasz, to wiesz wszystko - dlaczego i tak dalej.
atmosfera była niby fajna, wszyscy dla siebie mili... bla bla bla... gadki o niczym, prezenciki, łezka wzruszenia w oczach solenizantki... a później... tylko gorzej... przemilczałam kilka złośliwych uwag ze strony M. (od której tego bym się nie spodziewała jeszcze jakiś czas temu, a teraz... hmm...). wolałam nie odpowiadać, bo i po co wprowadzać złą atmosferę. nie biorę sobie takich komentarzy właściwie do siebie, ale szpileczkę złośliwości poczułam... cóż...
na szczęście był tam też Braciszek, więc mogłam sobie miło posiedzieć w jego towarzystwie :)
wyszłam wcześniej, mam nadzieję, że dobrze się beze mnie bawili.
Dodaj komentarz