Komentarze: 7
tak naprawdę coraz rzadziej odwiedzam bloga... przykre, ale po prostu mam niewiele czasu... do domu wracam najczęściej wieczorem, coś zjem i siadam do lekcji... kiedy skończę nie mam siły, jest późno, więc się jeszcze poszwędam po domu i idę się położyć... zanim zasnę i pośnię o czymkolwiek/kimkolwiek jest już rano... wstaję, jem coś, myję ząbki i siebie, ubieram się, znów się poszwędam, spakuję i wychodzę do szkoły... kółeczko się zamyka... nawet w weekendy ciężko się dorwać do kompa z czystym sumieniem, bo najwyraźniej są one po to, żeby się uczyć, a nie odpocząć... w tej chwili też powinnam się uczyć - z biologii dla odmiany, o syntezie białka (cokolwiek to jest), jednocześnie robiąc zadania z symetrii na matmę i czytająć "Kordiana"(ale to najlepsze, bo ciekawe przynajmniej, ale przede mną już niedługo nie-boskie komedie, lalki, potopy w niemnie i inne takie)... sama radość... nie wspominając, że obiektu zainteresowania nadal brak (zresztą miałabym dla Niego tyyyyle czasu, że szkoda słów)... jestem strasznie zmęczona i już po prostu nie mogę doczekać się świąt. chociaż coraz bardziej komercyjne się stają, a sklepy chcą zarobić, to po prostu uuuuuuwieeeeeeelbiam zapach choinki i światła lampek i gwiazdki w moim oknie...