Komentarze: 6
czekam, czekam, cała czekaniem jestem. czekaniem na powrót, rozmowę i niewiadomą rzecz (właściwie do wyboru są 2 wyjścia... wolę nie myśleć).
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
czekam, czekam, cała czekaniem jestem. czekaniem na powrót, rozmowę i niewiadomą rzecz (właściwie do wyboru są 2 wyjścia... wolę nie myśleć).
...
?
dlaczego nawet w jego święto nie może być lepiej. zawsze tak samo. o co poszło? o tak małą sprawę, że aż wstyd tu ją opisywać. nie pokazałam, że bolało. a bolało bardzo. nie widział łez. z zazdrością patrzę na ojców z córeczkami na spacerach. bo on ze mną rzadko chodził, prawie nie rozmawiał. teraz zresztą jest podobnie.
wykrzyczał w twarz, że mam się wynosić. z jego domu. dopiero wtedy mogę robić, co chcę. kiedy zaczęłam się pakować krzyczał jeszcze głośniej, że jestem idiotką. wiem. dla niego jestem śmieciem, miernotą. nawet z średnią x,xx jestem nikim. to dla niego za mało. zawsze jest za mało... nawet jeżeli jestem dobra, znajdzie kogoś, kto był lepszy.
jestem beznadziejną córką. to fakt. bo jego córką się nie czuję. ani trochę. czuję się obco w tym "jego domu". niepotrzebna. a raczej potrzebna tylko do sprzątania i powyżywania się, kiedy ma się problemy albo zły humor. wiem, że inni mają gorzej. doskonale pamiętam. ale teraz jestem egoistką myślącą o swojej sytuacji. problemami świata zajmę się jutro.
posłucham, kto miał problem, bo nie wiedział, jakie buty założyć na zakończenie roku. jak się uczesać. czy ubrać bluzkę z krótkim rękawem czy 3/4. spódniczkę czy spodnie.
dodałam nową muzyczkę. podoba mi się, ach jak mi się podoba... taka... hmmm... atmosferyczna? może trochę. na pewno wprawia mnie w specjalny nastrój. zostanie tu na trochę.
myśl wpada do głowy. jeszcze szybciej niż tam się pojawiła, znika. daremnie jej szukam. próbuję odtworzyć tok myślenia. tak tracę większość zaczątków moich GrafoManii. nie pomaga nawet zapisywanie ich w telefonie czy na kartkach, bo ich prędkość przekracza moje skromne możliwości.
w piątek koniec roku. z ocen jestem zadowolona, usatysfakcjonowana i co tylko jeszcze można. cieszę się z końca szkoły, chociaż przeraża mnie perspektywa III klasy licealnej i tego, co mnie czeka na jej końcu.
warsztaty uroczyście zakończone. lekkie wzruszenie, pożegnania. mam nadzieję, że kiedyś jeszcze spotkam tych ludzi. najważniejsze, że z osobą mi tam najbliższą mogę utrzymać kontakt. ale żal pozostał. bo znowu coś się kończy. już tego nie będzie. jednak uparte "do widzenia/do zobaczenia" z mojej strony na pożegnanie, zamiast "żegnaj". potarzam się, ale mam nadzieję, że tych, których uznałam za wartościowych jeszcze spotkam. najlepszą do tego okazją byłyby studia :)... ech... strach się bać, mogę marzyć. i będę marzyć. o Krakowie będę marzyć. nawet jeżeli się dostanę - trudno będzie porzucić to, co jest tutaj. mam nadzieję, że gdziekolwiek mnie będą chcieli, a pomysłów mam kilka, nie będzie to porzucienie dosłowne. jedynie krótkie przerwy w kontaktach, które będzie można nadrobić.
patrzę w przyszłość i jak na razie widzę, drżące bo drżące, ale zawsze - światełko.
ostanio nie potrafię pisać notek - wybaczcie. (o ile kiedykolwiek mi się to udawało)