Komentarze: 16
wróciłam... jak głosił napis na murze, gdy przejeżdżałam obok niego tramwajem z "krainy latających siekier"...
reszta później.
reszta
hmmm... było... dziwnie... w czwartek "dostałam" specjalną niespodziankę w postaci Wiktora... cieszyłam się, nie twierdzę, że nie, bo towarzystwo co najmniej ciekawe (bez podtextów)... tak więc skoro już Wiktorek przyjechał (słowem to powinien być w domu i się uczyć, a nie się dobrze bawić w Gdańsku). ale skoro już był, to i ja prznajmniej skorzystałam z jego towarzystwa. w piątek byliśmy nad morzem (również proszę bez podtextów). w sobotę też. poszedł też ze mną na zakupy (byłam w lekkim szoku). wesoło było, czasem melancholijnie... podsumowując wyjazd się przydał... bez szczegółów... morze jest cudówne zimą, o wiele piękniejsze niż latem... zwłaszcza jak się leży na lekko zmarzniętym piasku, albo zbiera muszelki ciesząc się jak dziecko...
a to kawałeczek czegoś, co kupiłam... zgadujcie :)