Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30
|
31 |
Archiwum 30 października 2004
znowu jedyną możliwością, bym zajrzała i coś napisała sensownego jest weekend... i to wyjątkowy, bo bez warsztatów i do tego dłuższy, chociaż nie cieszy mnie wcale perspektywa 1. listopada... nigdy nie lubiłam tego dnia... dodatkowe smutki, a przeciez pamiętać o zmarłych powinniśmy każdego dnia (sprawa podobna do walentynek, chociaż to marne porównanie)... nie lubię tej daty zwlaszcza od czasu... śmierci pewnej osoby... dzień pełen wspomnień... bolesnych wspomnień... i tego, co by było gdyby... dlaczego... i tak dalej... mnóstwo pytań bez odpowiedzi, co nie jest dla mnie niczym nowym...
w środę wyjeżdżam do hiszpanii na kilka dni (program sokrates)... już widzę, jak dogaduję się z ludzmi, u których będę mieszkać (coś na kształt angielsko-hiszpańsko-migowiego)... będzie wesoło... jak na każdym wyjeździe morze alkoholi wszelkiego rodzaju... będzie wesoło, zwlaszcza jeżeli linie lotnicze zgubią moją walizkę, co jest prawdopodobne, bo lecimy z trzema przesiadkami... ale oczywiście ja wcale nie jestem pesymistycznie nastawiona...
pewnie nie będzie mi dane do wyjazdu nic napisać, więc mam nadzieję, że po powrocie...
ah jeszcze jedno - oto link do zdjęcia, na którym znajduje się widok, który zobaczę na wlasne oczęta i być może uwiecznię samodzielnie: Zamke Alhambra