Kalendarz
                    
                        
                            | pn | wt | sr | cz | pt | so | nd | 
                        
                                                                                                                        | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 
                                                                                                                            | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 
                                                                                                                            | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 
                                                                                                                            | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 
                                                                                                                            | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 
                                                                                                                            | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 
                                                                                    
                    
                 
                                  
            
                                         
 
                Najnowsze wpisy, strona 32
    
    
    
                                
                                
                
                    wczorajszy dzień był okropny... oczywiście zgodnie z "założeniami" z poprzedniej notki starałam się żyć drobiazgami :)... niestety zawsze musi zdarzyć się coś, co je przyćmi... te chwile czystej wolności są niczym... ich promyki nie moga się przebić przez te ciemne chmury...
oczywiście główną przyczyną mojej złej formy psychicznej był i jest oczywiście ojciec... traktuje mnie jak zabawkę... marionetkę... która sama nic nie potrafi zrobić... nie potrafi myśleć logicznie... chce wszystko zrobić za mnie i o wszystkim decydować... zamiast zająć się swoim, żyje moim życiem... zupełnie inaczej odbiera świat... i nie potrafi się pogodzić z tym, że nie uznaję go za największy autorytet... krytykuje wszystko, co mnie dotyczy... źle się zachowuję, źle wyglądam (nawet moje włosy mu nie odpowiadają, a rozumiem, że mogłoby tak być, gdybym zaczeła z nimi nie wiadomo co robić... a w końcu są naturalne, bez żadnych ekstrawagancji...)... mam złych znajomych, którzy oczywiście mają na mnie zły wpływ... więc nie wolno mi się z nimi spotykać... ale jeżeli siedzę w domu, to też jest źle... nigdy nie mogę go zadowolić... żeby jeszcze naprawdę miał ze mną problemy, ale jest wręcz odwrotnie... szkołą też powinien być zadowolony, ale nawet gdybym miała średnią 6,0 zapytalby, czy tylko na tyle mnie stać... wiele razy próbowałam z nim spokojnie porozmawiać, ale kończył się kolejnymi bzdurnymi oskarżeniami na mój temat... poza tym - przecież ui nas w domu nie rozmawia się... w zasadzie o niczym... "jak było w szkole", "dlaczego dostałaś tylko5?", "wychodzisz gdzieś", "dlaczego ciągle siedzisz w swoim pokoju", "przełącz ten głupi film...", "nie wiem, co ty ciągle robisz przy tym komputerz", "*** ma na ciebie zły wpływ, to wszystko przez nią" (a i te zdania słyszę tylko wtedy, gdy jest albo zdenerwowany, albo się nudzi)... jak mam być szczera wobec nich, skoro każdy przejaw szczerości jest przez nich odbierany, jako moje tzw. "czarne myśli"...
oczywiście przykładów moglabym opisać mnóstwo... tylko po co... wolę jeśli w ogóle, to porozmawiać, niż opisywać tutaj... bynajmniej ten temat... co jakiś czas tylko można dodawać kolejne epizody... szkoda, że mój ojciec nie zauważa, jaki on ma na mnie wpływ...
za chwilę wybieram się na samotną wycieczkę (jednodniową) w cudowne miejsce... tam będę mogła spokojnie pomyśleć... i popatrzeć w niebo... jeżeli ktoś chce mi towarzyszyć, zapraszam...
ps:dziękuję Ci za wczorajszą rozmowę :*                
                
             
                    
                                
                
                    zdradziłam i skłamałam w przeszłości...
utraciłam nieraz wiarę w przyszłość...
cierpiałam z powodu spraw, które nie były tego warte...
wątpiłam...
mówiłam "tak", kiedy chciałam powiedzieć "nie"...
zraniłam kogoś, kogo kochałam...
traciłam nadzieję...
i dlatego właśnie chcę zacząć żyć od nowa, jeśli to w ogóle możliwe... skoro nikt nie może mi w tym pomóc, chcę sama poznać, czym jest szczęście... chcę marzyć... i chcę marzenia realizować... chcę żyć...                 
                
             
                    
                                
                
                    
jakiekolwiek ujęte w tej rozmowie fakty nie dotyczą autorek, są pisane bowiem po wnikliwej obserwacji osobników przebywających w pobliżu miejsca mojego zamieszkania. wspomniany murek, który był natchnieniem, rzeczywiście znajduje się 3 metry od mojej klatki, a tabakę wciągaja tam pewni osobnicy, chcący pozostać anonimowi.                
                
             
                    
                                
                
                    jeżeli by ktoś się interesował sportem, to podkreślam, że pol. reprezentacja olimpijska zdobyła dotychczas 4 medale (1xbrąz,2xsrebro,1xzłoto). ciekawym faktem jest, że wszystkie zdobyte przez kobiety, w tym 3 z nich przez jedną... czyżby płeć piękniejsza była również sprawniejsza... to pozostawię bez odpowiedzi...
siedzę teraz w domu... przez otwarte okno napływa zapach deszczu... uwielbiam go... i uwielbiam chodzić po ulicach, gdy pada deszcz... i śnieg... ale na to jeszcze poczekam... te dwa opady atmmosferyczne zawsze kojarzyły mi się z czyszczeniem śwata... zmywaniu i wybielaniu jego brudu... jego przekrętów i krętactw... jego kłamstw... zła... iluzja... czy wyobrażacie sobie świat bez zła?... ja nie potrafię... niestety...
niedawno byla burza... burzę też lubię... błyskawice... uwielbiam na nie patrzeć (oczywiście w granicach jako takiej ostrożności)... kocham naturę... taką prawdziwą... niczym nie poprawianą... nie zmienianą przez człowieka... po prostu doskonałą samą w sobie...
 
                
                
             
                    
                                
                
                    Otwieram drzwi chociaż nie mam dla kogo 
Tam w ciszy dalekiej fortepian coś gra 
Dźwięki tak jak bąbelki szampana 
Wirując znikają, unosząc mój płacz 
Z jednej strony Ty, z drugiej strony ja 
Duszę w sobie słowa niewypowiedziane 
Z jednej strony Ty, z drugiej strony ja 
Gdy ktoś cicho gra na fortepianie 
Myśli szalone biegną i giną 
Już nie dziwi mnie łez słony smak 
Głodne usta wciąż szepczą Twe imię 
Z dala od Ciebie 
Na nic, na nic mój płacz 
Ciepła noc - kwiaty śpią, mury kwitną 
Cicho i mierzy czas bicie serc 
Wszystko jedno gdzie jesteś w tej chwili 
I o czym śnisz gdy ja 
Wolno mówię Ci, wolno mówię tak 
Słowa których ode mnie nie usłyszałeś 
Wolno mówię tak, noc jak gęsta mgła 
Gdy ktoś cicho gra na fortepianie 
na nic, na nic mój płacz 
Otwieram drzwi chociaż nie mam dla kogo 
Tam w ciszy dalekiej, fortepian znów gra 
Koncert na klawiaturze mych wzruszeń 
Kocham Cię, kochać Cię muszę 
Kocham Cię choć wcale nie mam już marzeń 
Kocham Cię chociaż dawno juz nie znam bajek 
Scarlett umiera ale Graphite zostaje 
Kocham gdy cicho gra ktoś na fortepianie 
"Fortepian" Closterkeller
