zawsze
a chociaż często
może czasami
albo chociaż od czasu do czasu
łudzisz się, że nawet nie tak rzadko
okłamujsz się
dawki zmniejszane. aż do nicości.
chcę zatrzymać czas. zatrzymać świat. wysiąść. uciec. jak najdalej. jak najbliżej. cicho. bezgłośnie. bez śladu. przysiąść z boku. i przyglądać się tej maskaradzie. kolorowym maskom. szerokim uśmiechom. sztucznym tańcom. śmiać się bezgłośnie.
wieczorami wychodzę na balkon. chociaż chłodno. siadam. okrywam się ogromnym wełnianym fioletowym szalem. słucham szeptów pobliskich drzew. bo przecież szeptem się nie kłamie. słucham. i marzę o własnym mieszkaniu. na strychu. ze skośnym sufitem. tarasem. o widoku nawet nie muszę wspominać. wiem, jak tam będzie... widzę. widzę te kilka zgrabnych, niewielkich pomieszczeń. w jednym z nich siedzi ktoś. nie widzę, nie rozpoznaję twarzy. ale jest. tyle wiem. i to na razie wystarcza.
sennie. coraz bardziej sennie. siedzę w niebieskiej poświacie. cały dom śpi. na ekranie kilka fioletowych okienek. w tym jedno puste. ciche. czekające. zawsze czeka. tak jak ja. czekam na powrót. czekam na telefon. czekam na spotkanie. cała jestem czekaniem.
waniliowa świeczka swoim zapachem przygotowuje do snu. i... dziś posłucham bajek na dobranoc. królowej śniegu.
ps: czekaniem nie na osobę dawniej zwaną X.