Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11
|
12 |
13 |
14
|
15
|
16 |
17
|
18
|
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum marzec 2004, strona 1
zacznę lepiej od razu, bo to, co chcę opisać nie jest warte rozwodzenia się. a więc: szłam sobie wczoraj na angielski... idę idę idę, bo w końu daleko mam... jestem sobie tak mniej więcej w połowie drogi, na u.toruńskiej, patrzę, a tam sobie w samochodzie siedzi wiadomo kto - zmora moich dni i nocy... no i to jeszcze by nie było aż takie złe, gdyby nie to, że ten kompletnie odmóżdżony osobnik zatrzymał swój samochód na środku jezdni i gapi się (bo inaczej tego nazwać nie można) na mnie... oczywiście obok niego jego najlepszy kumpel, no po prostu super towarzystwo... i teraz to już się obaj gapią... kto wie, co by było dalej, gdyby nie to, że pewien miły pan na nich zatrąbił...
wkurzona na maxa jeszcze musiałam nie dość, że przejść obok, to jeszcze na ang. skupić się na gramatyce...
fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj fuj
Co wieczór
przychodzą na stację
czekając na pociąg
który nie nadjeżdża
Jedni
siedzą na bagażu doświadczeń
Drudzy
z małymi tobołkami
cięższymi od ołowiu
Patrzą na horyzont szyn
połączeni myślą
wyrwać się z tej dziury...
Niedoczekawszy się
znikają rankiem
wiem jednak
że spotkam ich znowu
Stacja ŻYCIE
Dziura jakich mało...
wiem wiem, że znowu wiersz, ale akurat ten jest adekwatny do mojego nastroju, jeżeli w ogóle można nazwać nastrojem to, co czuję...
znowu ukłony w stronę autora - bartka j. oczywiście
Jedną ręką
parzy sobie herbatę
Drugą
trzyma nóż na moim gardle
Nie pyta
No gdzie jesteś twardzielu
chociaż mogłaby
Kałuża obok buta
mówi sama za siebie
Telefon
Drugi
Trzeci
Uśmiecha się lekko
chowa nóż do szuflady
No stary
ktoś właśnie ratuje ci życie
Gdzie masz cukier ?
Wypiję i spadam
Śmierć to kobieta
z cholerną klasą.
bartosz jasiński
MAM SIOSTRĘ...
na pewno wszyscy kojarza jako tako Natalię (szerzej znaną jako AIS)... otóż okazało się, że jest ona moja siostrą (cóż za zbieg okoliczności)...
była blondynką, teraz ciemny braz... zielone oczka, 160 wzrostu... mało kto z nią wytrzymuje (właściwie to tylko ja i parę osób)... jest mała i wszędzie jej pełno i głośno, a jak milczy to gorobwo(chociaż tego jeszcze nie doświadczyłam ;))... lubi jeść wszystki, co jest wysoko kaloryczne i niezdrowe, a nienawidzi ryb (może dlatego, że mieszka tam, gdzie mieszka)... ocenia się na 4...
a tak na prawde to jest bardzo mądra dziewczynką i moją ukochaną młodszą (o rok ;)) siostrzyczką...
Natalko :*
„Zamieszczony poniżej wiersz biały jest moim pomysłem na miniaturę teatralną lub filmową. Traktuje o negacji otaczającego nas świata oraz o powolnym jego umieraniu. Nie ma tu wizji naprawy czy rewolucji. Jest tylko beznamiętne przyglądanie się, rejestrowanie obrazów...i wszechogarniająca wściekła samotność.” (Gethsemane, Dominium).
jest to utwór napisany przez Gethsemane i rozesłany członkom The Mohoskc Club, którego członkostwem mogę się poszczycić :)… nie mam zamiaru nic pisać na jego temat… przynajmniej na razie. najpierw przeczytajcie…
JĄDRO
Szukaj tego co nie może zostać znalezione...
Łąk poprzetykanych rękami, które można by było
uścisnąć w dowolnej chwili
Jak pies bez pana
Marzanna rzucona w pętlę łez
każdego dnia ubywam
konsumowany
jak kawałek słoniny do dziobania, kiedykolwiek zechcesz...
Wszystkie żarówki się przepaliły
nawet ta największa
od której wszystko zależy
ale musi być przecież jakaś inna droga...
NIE, NIE MUSI. WCALE A WCALE NIE MUSI - powiedział głos
Nie ma już przedwiośnia
Nici z popołudnia
Chyba, że kogoś stać na klimatyzację
Nie ma też dzionków
tylko noc
nie uległa konstruktywnemu przeobrażeniu
Atramentowa
usiadła mi na twarzy
powiewając sutanną
dolus directus coloratus – skomentował ktoś chcąc być poważny i uderzył młotkiem w stół
...wiedziałem, że była bez majtek
Otwórz i przygotuj moje usta na imię nowego boga - a ciało stało się morzem
W sumie nie powinienem być zdziwiony
a na pewno nie zgorszony
nastąpił duży postęp w dziedzinie kształtowania wolności
serwowany
przez multimedialnych kelnerów
Nareszcie wszyscy
Możemy
bez skrępowania podziwiać
jak piękny jest świat ...od pasa w dół
Śmiało
iść z duchem czasu
i być drapieżnikami
Ja nie jestem ...ja byłem
Staram się tylko myśleć jak ci na początku peletonu
myślą o tych na końcu
cały brud spod kół
sypiąc im w oczy
Biegniemy
Odpoczywamy w nocy
gdzieś na mostach lub wsparci o drogowskazy
tam gdzie nikogo nie ma
Łyk wody z ustroni
łyk śmierci
coraz bliżej widnokrąg
Dookoła mnóstwo biegnących
ale...każdy oddzielnie
sam
pędzi przed siebie i do siebie mówi...
jak ćmy lecące do gorącej żarówki
...wszystkie Jego diabły mieszkają w niej...
Kurtyna, która miała opaść po przedstawieniu
zwiędła niezgrabnie
przygniatając rozwrzeszczaną publiczność
Rozległo się ostatnie, trzecie, kukuryku
NIC NIE BĘDZIE TRWAŁO DŁUŻEJ
NIE BĘDZIE BISÓW
PIERDOLCIE SIĘ!
ZA BILETY ZWROTÓW NIE BĘDZIE!!!
Gethsemane