kolejna awantura w domu... kolejna prozaiczna awantura... kolejna prozaiczna awantura o nic...
przez całe ferie staram się... sprzątam, gotuję, jestem miła na miarę swoich możliwości... i co za to mam? "nic nie robisz w domu!!!"...
pytałam dziś (spokojnie, bez podnoszenia głosu), dlaczego ciągle muszą mi coś kazać, dlaczego nie mogę sama o sobie czasem decydować... "bo Ty... a zresztą, przestań pyskować, nie bądź bezczelna..."... jak zawsze... te same odpowiedzi... aha i jeszcze: "Ty chyba naprawdę jesteś głupia, skoro tak się zachowujesz"... "najpierw spełniaj nasze polecenia (!), a później pytaj - dlaczego?"... ech... chciałam zauważyć, że od dawna nie mam 5 lat i krzywdy jako takie sobie nie wyrządzę... "nie rozumiem, dlaczego Ty taka jesteś!"... hmm... zastanówmy się... nie możecie tego wiedzieć, skoro ze mną nie rozmawiacie... skoro widzicie tylko nieumyte naczynia w zlewie (a nie zauważacie, gdy je zmyję), patrzycie na mnie przez pryzmat jakiegoś serialu i wmawiacie mi, jaka to ja powinnam być szczęśliwa, a nie ciągle tylko narzekać (do Was nie mówię ani słowa na temat moich zmartwień, więc i nie narzekam). może kiedykolwiek zapytalibyście mnie, co się dzieje, czy coś się stało, a nie od razu: "cały czas obrażona jesteś! usta w podkówkę i wieczne pretensje"... pewnie i tak bym nie powiedziała, o co chodzi, ale na pewno by było inaczej, gdybym coś takiego od Was usłyszała...
"dlaczego ciągle nie ma Cię w domu, ciągle gdziesz wychodzisz?!"... dobrze, postaram się zmienić... "ciągle w domu siedzisz, wyjdź gdzieś!!!"... hmm...
i możnaby tak w nieskończoność... tylko po co jeszcze raz wyciągać to z siebie... chociaż z drugiej strony, czasem trzeba, a żeby ciągle nie zawracać głowy Wam, którzy sami macie też własne kłopoty, piszę tutaj...